Jak poznać, czy książka jest warta naszego zainteresowania? Można próbować ocenić książkę po okładce, ale jak wiadomo, to nie jest najlepsza strategia. Można szukać na dziesiątkach stron z recenzjami, ale ilość opinii może przyprawić o zawrót głowy. Można też znać się na opinię bibliotekarza – do czego i my zachęcamy. Recenzje dwóch poniższych tytułów pochodzą z Filii nr 8 przy ul. Kościuszki 2, gdzie oczywiście znajdziecie też te książki. A czy są aktualnie na półkach? Sprawdzić to można w naszym katalogu online.
„Całe miasto o tym mówi” Fannie Flagg
Powieść opowiada historię miasteczka gdzieś w Missouri, które założył w pod koniec XIX wieku przybyły do Stanów Zjednoczonych Ameryki szwedzki emigrant. Wraz z podobnymi sobie ludźmi porzucił swoją ojczyznę, aby poszukać szczęścia gdzie indziej. Lordor Nordstrom był na tyle odważny, a może szalony, że stworzył miasteczko o nazwie Elmwood Springs i rozpoczął życie hodowcy krów. Wkrótce też zapragnął założyć rodzinę. Cała miasteczko uczestniczyło w poszukiwaniach odpowiedniej kandydatki. Ale jak tu znaleźć żonę w obcym kraju, w tak małej społeczności? Oczywiście korespondencyjnie! Wkrótce Lordor i jego świeżo poślubiona małżonka stali się protoplastami rodziny Nordstromów w Ameryce. Jednak całe miasteczko to jedna wielka rodzina. Na tym wybranym skrawku ziemi kochają się, żenią, rodzą się im dzieci, wnuki, a także gdy przychodzi ich czas, umierają. No właśnie, umierają. Można by zapytać co w tym dziwnego, to normalna kolej rzeczy. Tak, wszędzie, ale nie w Elmwood Springs. Założyciel miasteczka zadbał także o mieszkańców, których kres życia dobiegł końca. Stworzył miejsce o nazwie Spokojne Łąki.
Fannie Flagg część opowieści przeniosła właśnie tam, na lokalny cmentarza, a tym którzy na nim spoczęli dała możliwość komentowania życia w miasteczku, załatwiania nierozwiązanych za życia spraw i konfliktów. Czyż to nie jest dziwne? Być może, ale pomysł aby historie żywych mieszkańców przeplatać z komentarzami krewnych dobiegającymi z cmentarza tworzy niepowtarzalny klimat. „Całe miasto o tym mówi”, to książka wywołująca uśmiech na twarzy, pełna optymizmu i komizmu. Ma wielu bohaterów, bo to całe Elmwood Springs.
Dowiadujemy się o ważnych chwilach w historii Ameryki i nie tylko, od powstania tego miejsca aż po czasy współczesne. Obserwujemy zmiany w obyczajach, modzie, polityce. Wspólnie śledzimy pierwszy lot człowieka na księżyc, słuchamy Elvisa Presleya i opłakujemy poległych żołnierzy obu wojen. Cudowna książka dla zapracowanych, zabieganych ludzi XXI wieku.
Warto zwolnić, usiąść i zagłębić się w opowieść Fannie Flagg. Bo czyż miasteczka takie jak Elmwood Springs nie wywołują tęsknoty za tradycjami i więziami rodzinnymi, za ludzką życzliwością, przyjaźnią i relacjami sąsiedzkimi, za życiem razem, a nie obok.
„Przed końcem zimy” Bernard MacLaverty
Gerry i Stella są małżeństwem z wieloletnim stażem. Mają dorosłego syna, który z rodziną mieszka w odległej Kanadzie. Gdy ich poznajemy szykują się do zimowego urlopu w Amsterdamie. Każde z nich dużo obiecuje sobie po tej podróży. Chcą przełamać rutynę dnia codziennego, kiedy to ona próbuje znaleźć dla siebie nowe wyzwania, a on spędza emeryturę na wypijaniu kolejnych drinków. Dla Stelli wyjazd do Holandii, to także podróż sentymentalna. Była tam w młodości i czas, który tam spędziła, ciągle wraca w jej pamięci. Czy odnajdzie tam, to czego szuka? Czy zdecyduje się zostawić męża i zrealizować swój plan? Stella wybrała dla siebie drogę duchową i nie widzi miejsca dla męża w swoim życiu. Dla Gerry’ego zaś pobyt w Amsterdamie ogranicza się do wędrówek po kolejnych pubach i barach. Picie jest dla niego próbą radzenia sobie z rzeczywistością. Jednak mała przestrzeń hotelowego pokoju wymusza spędzanie więcej czasu wspólnie. W związku tych dwojga nic nie jest jasne. Z jednej strony są wobec siebie ironiczni i oschli, a za chwilę widać czułość i ciepło w ich relacji. Inaczej rozumieją wiele spraw, chociażby poczucie bezpieczeństwa. Czy wspólny urlop pozwoli im odpowiedzieć na pytanie, czy ich małżeństwo ma sens? Stella nosi w sobie pragnienie robienia czegoś dobrego dla innych. Obiecała to sobie w sytuacji, gdy w ulicznym zamachu została postrzelona i życie jej i i jej nie narodzonego dziecka było w niebezpieczeństwie. To wydarzenie miało bardzo duży wpływ także na życie Gerry’ego, który w szpitalnym korytarzu spędził godziny na oczekiwaniu, w niepewności czy jego ukochana i dziecko przeżyją. Oboje przez lata usiłowali radzić sobie z tymi dramatycznymi okolicznościami na swój sposób. Być może dlatego, że robili to osobno, nawzajem siebie ranili i niszczyli swój związek.
Nie ma w tej powieści nagłych zwrotów akcji, emocje nie buzują z każdego przeczytanego zdania. Są szczegóły, tysiące drobnych gestów, detale w otoczeniu, których nie dostrzegają Stella i Gerry, a które mówią bardzo dużo o ich relacji. Dla czytelnika jest jasne, że tych dwoje wiele łączy i tak naprawdę nie potrafią bez siebie żyć. Czy oni sami dojdą do takich wniosków, czy spróbują naprawić wzajemne relacje ? Czy zdadzą sobie sprawę, że związek trzeba pielęgnować zawsze?
Piękno tej powieści tkwi zapewne w jej urzekającym języku. Pisarz wspaniale uchwycił moment w życiu dwojga dojrzałych ludzi i stworzył wnikliwe portrety psychologiczne.