Coś dla czytelników o mocnych nerwach, czyli „Afera Kryminalna” w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tczewie
Powieści kryminalne od dłuższego już czasu święcą triumfy na polskim rynku wydawniczym, rodzimi autorzy starają się dorównać i bardzo często dorównują zagranicznym twórcom warsztatem, pomysłowością, fabularnym rozmachem oraz umiejętnością snucia mrocznych, nieoczywistych, trzymających w napięciu opowieści. Jak się okazuje w polskim kryminale naprawdę wiele się dzieje… Pojawiają się kolejne nazwiska twórców, kolejne przesycone zbrodnią, zdominowane przez policyjne pościgi serie, kolejni kreowani z rozmysłem, a jednocześnie inspirowani tradycją gatunkową bohaterowie: śledczy, prokuratorzy, samozwańczy detektywi, wreszcie bezwzględni, pozbawieni skrupułów mordercy, których metody działania budzą odrazę, a jednocześnie przyprawiają czytelnika o szybsze bicie serca. Jedno jest pewne, niezależnie od indywidualnych upodobań, po rodzimą twórczość kryminalną zwyczajnie warto sięgać.
Październik w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tczewie rozpoczął się właśnie kryminalnie, rozpoczął się tajemniczo, mrocznie, niebezpiecznie, a wszystko za sprawą największego na Pomorzu festiwalu literackiego „Afera Kryminalna”, zainicjowanego w roku 2011 przez Wydawnictwo Oficynka oraz Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku.
W ramach wspomnianego przedsięwzięcia, w czwartek, 4 października 2018 roku, tczewska książnica zorganizowała dla miłośników mrożących krew w żyłach opowieści spacer kryminalny śladami Alka Jakusza – tytułowego bohatera powieści Piotra Bolca, „Samson” . Gangsterska gwara uliczna, domy publiczne, wymuszenia, haracze, pościgi, strzelaniny, pozornie nietykalni oprawcy, bohaterowie oscylujący na granicy prawa, atmosfera niepewności, strachu, poczucie ciągłego zagrożenia, w tle zaś Tczew… miasto brutalne, zdominowane przez mafię, nieprzychylne gdańskiemu detektywowi. Mimo, iż w prozie Piotra Bolca obecne są niemal wszystkie charakterystyczne elementy tczewskiej topografii, począwszy od dworca kolejowego, poprzez park miejski, wieżę ciśnień, bulwar nadwiślański, mosty, wiadukty, aż po ulice bliższych i dalszych osiedli, czwartkowy „spacer kryminalny” ograniczony został wyłącznie do okolic Starego Miasta. Uczestnicy wydarzenia, wspólnie z autorem, wyruszyli śladami Aleksandra Jakusza „Samsona”, poznając twórcze inspiracje, ciekawostki związane z procesem tworzenia kolejnych partii powieściowych oraz odpowiadające konkretnym miejscom fragmenty fabuły. Plac Hallera, ulice Krótka, Stara, Skromna, Wyszyńskiego, Zamkowa, Kołłątaja, Rybacka, w tle wykreowane przez autora lokale, miejsca zbrodni, opustoszałe podwórza, plątaniny wąskich uliczek, zakamarki skrywające niejeden miejski sekret, a na dokładkę, jak przystało na powieść sensacyjno-kryminalną, nieuczciwe interesy, pozornie przypadkowe ofiary, pościgi z bronią w ręku, pobicia, podpalenia, odgłosy wystrzałów, porzucone na ulicach łuski nabojów, gangsterzy, usiłujący przejąć kontrolę nad miastem… Jednym słowem Tczew widziany z nieco innej, ale całe szczęście fikcyjnej strony.
Spacer kryminalny to nie jedyne przedsięwzięcie zorganizowane przez tczewską książnicę w ramach październikowego festiwalu. W piątek, 5 października 2018 roku, w budynku głównym Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie odbyło się spotkanie z Wojciechem Chmielarzem – dziennikarzem, laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru 2015, autorem poczytnych serii powieściowych o kompetentnym, rozumiejącym wady zawodu warszawskim policjancie Jakubie Mortce oraz krnąbrnym, lekkomyślnym, dalekim od ideału detektywie Dawidzie Wolskim. Podbijający rodzimy rynek wydawniczy powieściopisarz opowiadał zebranym między innymi o początkach kariery zawodowej, pracy dziennikarza gospodarczego, nawykach publicystyczno-dziennikarskich rzutujących na praktykę prozatorską, wreszcie o legalizacji szeroko rozumianej działalności literackiej oraz odnajdywaniu się w gąszczu typowych działań marketingowych. Twórca wyjaśnił zgromadzonym na czym polega proces budowania bazy czytelników oraz dlaczego sukces mierzony popularnością i satysfakcją finansową przychodzi statystycznie po pięciu latach aktywności pisarskiej, po miesiącach żmudnej, początkowo niedocenianej pracy, wieloletniego inwestowania w siebie, realizowania kolejnych nie zawsze trafionych pomysłów. Poczucie spełnienia, kariera, pieniądze wymagają poświęceń, pierwszych, nieudanych wprawek literackich, godzin spędzanych przy klawiaturze komputera, kolejnych, nie od razu dopracowanych w każdym szczególe planów, szkiców fabularnych. Tak było nie tylko w przypadku Wojciecha Chmielarza, ale również Katarzyny Bondy, Zygmunta Miłoszewskiego, Jakuba Żulczyka, Łukasza Orbitowskiego oraz Szczepana Twardocha.
Fani powieściowych dokonań pisarza, określającego siebie mianem współtwórcy literatury rozrywkowej, dowiedzieć się mogli ponadto jak wygląda autorski research, w jakim stopniu Wojciech Chmielarz wykorzystuje, nabytą przez lata praktyki zawodowej, dziennikarską umiejętność docierania do konkretnych informacji, z jakimi osobami konsultuje procedury policyjne, możliwy przebieg śledztwa, podejmowane przez bohaterów działania. Biblioteczny gość opowiadał o medykach sądowych, zaprzyjaźnionych policjantach, „cichych bohaterach” literatury kryminalnej, doradcach, którzy służą specjalistyczną wiedzą, udzielają odpowiedzi na nurtujące autora pytania, rozwiewają wszelkie wątpliwości. Jednocześnie biblioteczny gość podkreślił, że w twórczości swej stara się zachować kompromis pomiędzy dynamiką literacką, fabularnym rozmachem a realiami pracy policji. Twórca poczytnych serii kryminalnych odpowiadał również na pytania dotyczące książkowych bohaterów, mówił o mających ze sobą niewiele wspólnego Jakubie Mortce oraz Dawidzie Wolskim, o swojej sympatii do nich, jak również o próbach mierzenia się z innymi gatunkami, nastrojami, właśnie poprzez kreowanie odmiennych charakterologicznie postaci pierwszoplanowanych. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się ponadto w jaki sposób autor rozrysowuje na planszy relacje łączące uczestników powieściowych wydarzeń, a także dlaczego brakuje w Polsce przestrzeni oraz motywów, które mogłyby podźwignąć ciężar gatunkowy literatury sensacyjnej.
Było też coś o mailu z pogróżkami no i oczywiście, jak przystało na twórczość kryminalną, o… trupach. Bo jak stwierdził Wojciech Chmielarz w każdej tworzonej przez niego powieści musi być trup! Może pojawić się dopiero na 50 stronie, ale prędzej czy później pojawić się musi!